Chcialo by sie powiedziec ze Meksyk przywital nas wspaniale lecz niestety tak nie bylo. Po bardzo przyjemnym locie liniami Condor w towarzystwie milej I urodziwej obslugi gdzie raczono nas drinkami I przyzwoitym jedzeniem (co dla ciala przy tak dlugiej podrozy okazalo sie zbawienne)tak tuz po wylodowaniu przestalo byc kolorowo. Zaczne od tego ze na bagaz czekalismy ponad godzine a I to okazalo sie ze moj plecak gdzie byla wiekszosc nadzego dobytku zagina w akcji I nikt nawet pan z wygladu rozgarniety nie mogl powiedziec gdzie ow majdan znajdowac sie moze. Standardowo dostalem papier I kazano mi czekac w hotelu gdzie dostarczony bedzie w ciagu doby. Doba zamienila sie w trzy I nic nie pomogly telefony 3 razy dziennie to Pana ktory zobowiazal sie dostarczyc moj plecak. Podzas gdy moj tobolek zwiedzal swiat beze mnie ja gotowalem sie w dlugich spodniach I traperach podzas niemilosiernego skwaru I nie pomogly tu litry piwa wlewane w gardziel by ukoic zarowno dusze I cialo. Po trzech dniach dostalem to na co czekalem I z radoscia spogladamy w przyszlosc.