Coraz bardziej mnie wkurza globalizacja a jeszcze bardziej jej nastepstwa ktore niczym nowotwor zlosliwy atakuje wszystko co sie da pozbawiajac organism mechanizmow do samoobrony.Wielkie kampanie wkraczjac na nowe rynki wcale nie przyczyniaja sie do polepszenia standardu zycia okolicznych mieszkancow wrecz przeciwnie wiekszosc z nich ubozeje lub straci calkowicie zrodlo utrzymania. Oczywiscie rzecznicy prasowi (specjalnie wszykoleni aby mamic I manipulowac ludzmi) mowia o dobrobycie jaki spotka miasto kiedy to kolejny McDonald czy WalMart wybuduje swoje blyszczace,klimatyzowane i pachnace srodkami dezynfekujacymi obiekty.Kilku ludzi znajdzie prace a reszta ktora np na tym miejscu miala wczesniej stragany lub malutkie sklepiki musi szukac innego zajecia czesto za glodowa stawke.Finansisci maja gdzies zwykla ludnosc bo nigdy wczesniej zaden z nich nie musial sprzedawac plackow przez 7 dni w tygodniu 12 godzin dziennie przez 50 lat aby tylko wyzywic rodzine.Oni szyjac sobie kaszmirowe garnitury na miare i budujac domy na wczesniej zakupionej( nawet nie osobiscie tylko przez agenta)wyspie gdzies na mozu karaibskim maja nas zwyklych ludzi za nieudacznikow ktorym beda wciskac swoj gowniany, bezduszny i z roku na rok coraz to gorszy produkt.
W La Ceiba widzialem chyba najwiecej amerykanskich fastfoodow jak do tej pory(oczywiscie mowie tu o ameryce centralnej) i byl to widok wcale nie mily moim oczom.Musicie wiedziec ze jedzenie w fastfodach wcale nie jest tu tanie a wrecz drogie i bardzo malo ludzi moze sobie pozwolic na stolowanie sie w takich miejscach.Tu jest wrecz synonimem luksusu I jedza tu wybrani.W stanach McDonald czy Burger King jest tani i zywia sie tam najbiedniejsi oraz ci ktorzy wygladaja jak Ryszard Kalisz razy 4 ry bo porcje sa tam po prostu ogromne. Wiem doskonale co mowie bo mieszkalem w Nowym Yorku 3 lata i czasem zagladalem do tych miejsc nie bedac jeszcze w pelni swiadom co jem i co pije oraz jaka krzywde sobie oraz swiatu robie wspierajac tych krwiopijcow i trucicieli bo inaczej nazwac ich nie moge.
Jechalismy do La Ceiba stopem a kierowca opowiadal nam i pokazywal plantacje owocow nalezacych do ogromnej amerykanskiej firmy Dole chyba najwiekszej kompani zajmujacej sie przetworstwem owocow. Wykarczowali polowe Hondurasu aby sadzic tam banany,ananasy,grejfruty etc etc . Pracownicy pracuja za marne grosze bo nie maja wyjscia gdyz wszystko nalezy do jednego pana ale za to amerykanie maja tanie i codziennie swieze owoce na swoich stolach. Jestem tylko ciekaw dlaczego ameryka ktora jest jednym z najwiekszych importerow owocow na swiecie ma taka liczbe grubasow ? a moze oni uzywaja owocow tylko do dekoracji?
Mielismy zostac w La Ceiba noc lub dwie ale nie znalazlem tam nic co mnie zainteresowalo,brudno, smutno i wszedzie ameryka ktora coraz bardziej mnie denerwuje. Wskoczylismy wiec na prom i poplynelismy na wyspe Utila i od razu mi sie tam spodobalo bo choc amerykanow tez tu nie brakuje nigdzie nie widac ani nie czuc McDonalda sa za to sa lokalne kramiki w ktorych usmiechnieci tubylcy z duma sprzedaja swoje lokalne specyjaly po ktorych nie ma zgagi i szesciu oponek wolkol tali. Adios