Zaraz po tym jak bylo nam smutno zrobilo sie nam wesolo gdy wjechalismy do Belize. Po szybkiej odprawie przez granice(nie sa pobierane zadne oplaty przy wjezdzie droga ladawa) wyladowalismy w miasteczku Corozal gdzie ludzie mowia po angielsku woda w oceanie ma nie powtarzalny kolor. Znalezlismy fajny hotel za 22 dolary amerykanskie 45 belizyjskie I poszlismy na wyzerke I piwko.
Nie bede rozpisywal sie o tym miasteczku bo nie ma bardzo o czym ale jutro ruszamy do Sarteneja gdzie sa podobno cudowne plaze i tam naskrobie cos wiecej Adios