Do szkoly chodzmy do szkoly!!

Miasto ktore kiedys bylo stolica Gwatemali zostalo zalozone( jak prawie wszystkie miasta w ameryce centralnej i poludniowej) przez hiszpanskich konkwistdorow a pierwotna nazwa brzmiala "Najbardziej Zaszczytne i Najwierniejsze Miasto Świętego Jakuba od Rycerzy Gwatemali". Mozecie sobie wyobrazic co by bylo gdyby ta nazwa obowiazywala do dzisiaj? Trzeba by miec zawsze dwa dlugopisy przy sobie zeby wpisac plena nazwe w jakas urzedowa rubryke. W pszeszlosci bylo stolica kraju ale po silnych trzesieniach ziemi w 1773 roku wladze zadecydowaly przeniesc centrum dowodzenia w bardziej bezpieczne miejsce ktore teraz zwa Gwatemala City a poprzednia nazwe zmieniono na Antiqua Guatemala co znaczy nic innego jak Stara Guatemala
Wiekszosc turystow odwiedza to miasto i bardzo slusznie bo oprocz pozostalosci po kolonistach sa tu trzy wulkany w tym jeden aktywny Fuego(wulkan ognia) ,wspaniale bazary no i oczywiscie szkoly hiszpanskiego do ktorych wala drzwiami oknami ci ktorych ten jezyk urzekl a takze dla tego ze sa o wiele tansze niz w Europie czy w Stanach.Aby pomiescic rzesze bialasow spragnionych wiedzy stworzono duze zaplecze noclegowe i kazdy napewno znajdzie cos dla siebie. Szkoda tylko ze nie ma miejsca na camping to znaczy jest ale obecnie przyjmuja tylko przyczepy campingowe.Ja smialo moge polecic hostel Onvisa 12euro za pokoj z lzienka lub Internacional Backpakers Hostel za 10 euro bez lazienki ale z kuchnia i przyjemnym tarasem.
Nie mielismy zamiaru dlugo tu zostac bo na lekcje hiszpanskiego wszesniej wybralismy San Pedro La Laguna ale ze trafila sie nam okazja zasiadziemy w szkolnej lawce wlasnie tu.Dla tych ktorzy chcieli by wiedziec co to za okazja a raczej ile to wyniesie to juz mowie. Bedac w Gwatemala City troche zepsul sie nam zmysl orientacji i usilujac zmusic policjanta na przystanku autobusowym aby wytlumaczyl nam(po angielsku) jak wrocic do domu podszedl do nas mlody chlopak.Gdy uslyszelismy ze z jego ust plyna znajome nam dzwieki radosci nie bylo konca.Pomogl nam wsiasc do odpowiedniego autobusu a nawet podjechal z nami do stacji z ktorej odchodzil na bus do hostelu.Jadac rozmawialismy sobie o tym jak to chcielibysmy nauczyc sie hiszpanskiego i przestac byc posmiewiskiem na lokalnych bazarach. Jakiez bylo zdziwienie kiedy okazalo sie ze to nauczyciel ktory uczy tez angielskiego. Szybko wymienilismy sie e-mailami a wieczorem napisawszy do niego uzgodnilismy cene.Za piec dni w tygodniu po cztery godziny dziennie tylko 125usa za dwie osoby co jest bardzo dobra cena bo zwykle chca 110 za jedna osobe.
Zaczynamy jutro a juz dzis zakupilismy przybory szkolne w postaci zeszytow i nie moge sie juz doczekac jak pojde
na targ i plynnym hiszpanskim powiem Pani chyba oszalala ja ze te same pomidory i puszke fasoli na targu obok zaplacilem dwa razy mniej i jeszcze dano mi skosztowac soczystych truskawek zebranych o brzasku .Adios

Zdjęcia (17)

Komentarze (2)