Suchitoto bez watpienia zasluguje na miano dziedzicta kulturowego Salwadoru.Znajduje sie tu mnostwo zabytkowych domow,kosciol z czasow kolonialnych a wszystko jest utrzymane w niennagannej kondycji. Rzad pilnuje aby wszystko zachowalo swoj dawny klimat co pochwalam z wielkim entuzjazmem. W Latach 70 tych zbudowano tu tame na rzece co przyczynilo sie do powstania sztucznego jeziora o powierzchni 135km kwadratowych. Zaraz po tym osiedlilo sie tu mnostwo ptakow ,owadow i ryb tworzac cudowny mikroklimat. Turysci lubiacy spokoj I cisze beda tu wpelni usatysfakcjonowani nie brakuje tu tez uroczych kafejek,restauracyjek I sklepikow z licznymi pamiatkami I dzielami miejscowej sztuki. My mielismy troche mniej szczescia bo poziom wody w jezorze bardzo spadl z powodu ubogich opadow deszczu I woda przypominala zielona zupe. Ale na szczescie tak jest moze raz lub dwa w roku a potem piekno bierze gore. Do Suchitoto pojechalismy z wlascicielami hotelu czyli z Tonym I Guadelupe. Zabrali oni nas do pieknego malego resort polozonego tuz nad jeziorem.Oprocz wygodnych I przestronnych bungalowow jest tu restauracja serwujaca lokalne przysmaki a jednym z nich jest pieczen z kury z wolnego wybiegu. Wlasciciele maja maly kurnik a ptaki chodza beztrosko po calym obejsciu i zanim trafia na talerz zglodnialych przybyszy opychaja sie bez konca tlustymi robaczkami , korzonkami i ziarenkami tutejszych roslin.Caly dzien patrzylem na te piekne kurki i juz nie moglem sie doczekac kiedy zobacze je na talerzu.Siedzac w cieniu migdalowcow popijalismy zimne piwko i grzecznie czekalismy na kolacje.Wreszcie przyszedl ten czas i uwierzcie mi podano nam iscie krolewski posilek. Najpierw rosol z marchewka i cukinia potem pieczona kura z salatka i ryzem ,pieczone banany, ananas, i mango zerwane prosto z drzewa.Nie sposob jest opisac smaku tego wszystkiego co nam podano ale napewno bede to pamietal bardzo dlugo. Dawno ale to bardzo dawno nie jadlem tak pysznej kury.Aga z takim apetytem palaszowala wszystko ze gdyby nie goscie do okola to pewnie zjadla by nawet kosci haha z reszta ja tez musialem sie powstrzymywac aby poskromic zwierzece instynkty.Caly obiad kosztowal nas 24 usa na cztery osoby czyli 6 na glowe za to co nam podano to prawie nic bo ja za zam smak tej kury zaplacilbym o wiele wiecej. Spedzilismy tam wspanaily wieczor i mimo ze nasi towarzysze slabo mowia po angielsku a my jeszcze cieniej po hiszpansku to usmialismy i nagadalismy sie do bolu. Z pelnymi zoladkami i glowa wypchana wrazeniami polozylismy sie spac nie mogac sie doczekac co przyniesie nam dzien jutrzejszy.
P.S Miejsce w ktorym serwuja to pyszna kure to Mangal a bungalow mozna wynajac za jedyne 14 usa