Nie raz juz pisalem o otwartosci i zyczliwosci mieszkancow Ameryki centralnej ale o czyms takim czego doswiadczylismy bedac zaledwie kilka dni w El Cuco warto napisac pare slow.Wspomnialem juz w poprzednim wpisie ze od samego poczatku miejsce to przypadlo nam do gustu ale nie spodziewalem sie ze skradnie nam serca. Nie mam pojecia czy wszyscy turysci maja tyle szczescia do dobrych ale nam to przytrafia sie caly czas, oczywiscie nie pozostajemy dluzni i jak tylko mamy okazje sie odwdzieczyc robimy to z ogromna przyjemnoscia. Opowiem o tym jak zostalismy wciagnieci na impreze ktora byla zorganizowana (w tym miejscu w ktorym sie zatrzymalismy)dla pracownikow jakiejs firmy. Od samego rana zauwazylismy ze cos sie swieci bo ruch byl bardzo wzmozony. Jako ze to byl piatek logiczne wydawalo mi sie ze ludzie zjazdzaja na weekend aby naladowac mocno wyczerpane przez caly tydzien pracy baterie. Po godzinie juz bylem pewien ze to bedzie jakas grubsza impra bo zaczeto rozstawiac stoly, glosniki, sprzet grajacy i zwozic pokazne ilosci alkocholu i jadla wszelakiej postaci. Aby nie przeszkadzac biesiadnikom udalismy sie jak zwykle na plaze oraz poszukac jakiejs dobrej rybki na obiad i zrobic ceviche bo z grilowania nic by nie wyszlo bo wszystkie stanowiska oblegane byly przez wyzej wspomnianych.Gdy wrocilismy okolo 12 stej wszystko krecilo sie juz na 100 %. Do biesiadnikow dolaczyli nawet lokalni Mariachi ktorzy caly dzien przechadzaja sie po okolicy oferujac swoje zdolnosci instrumentalno-wokalne zainteresowanym.Jako ze salwadorczycy uwielbiaja spiewac i tanczyc Muzykanci zadko kiedy nie maja chrypki.Zwylke spiewaja o milosci,zdradzie,pieniadzach i przyjazni a robia to z takim przejeciem i charyzma ze czesto u nich samych jak i u sluchaczy serca zaczynaja bic mocniej wyzwalajac epocje ktore zwylke objawiaja sie smiechem ale i lez na policzkach tez nie brakuje.Aga szybko pobiegla po aparat aby zrobic pare fotek temu wspanialemu widowisku a jak skrobiac rybke przygladalem sie temu wszystkiemu z takim zainteresowaniem ze o maly wlos i zamiast dwoch ryb zostalibysmy z jedna bo tutejszym psom(ktorych jest masa)chyba juz zbrzydly przyspiewki lokalnych grajkow bo bardziej zainteresowani byli moim obiadem.Gdy zauwazylem ze Aga z kims rozmawia a raczej wymachuje rekami usilujac cos wytlumaczyc wiedzialem ze cos sie swieci.I jak zwykle mialem race bo za pare minut uslyszalem jak ktos po angielsku mowi Witajcie goraco w naszym kraju Polacy jest nam bardzo milo a po chwili Aga biegla do mnie z niemilosiernie zimnymi piwkami ofiarowanymi przez przyjaznych tubylcow. Poszedlem podziekowac i to byl blad bo zlecieli sie wszyscy aby sie przywitac i zapytac co tu robimy i jak dlugo zostajemy oraz by wreczyc mi kielich z lokalnym trunkiem ktory moca nie odbiegal od paliwa rakietowego chociaz smak miak dobry cos jak miod z migdalami.Po paru glebszych moj hiszpanski byl juz na tyle dobry ze w tym momencie smialo moglem przetlumaczyc zasady dzialania ukladow scalonych w procesorach obslugujacych prace plarform wiertniczych.Poczestowalem ich moim ceviche i chyba wszystkim smakowalo bo w zamian dano mi caly pojemnik piwa w lodzie i pol butelki paliwa rakietowego ktore teraz juz znacznie swobodniej przemykalo mi przez przelyk hahaha.Kilku chlopakow zostawilo swoje numery telefonow i adresy i bardzo prosili abysmy ich odwiedzili. Do wiekszosci z nich nie jest nam po drodze ale Faustino mieszka niedaleko i napewno skorzystamy z jego goscinnosci tym bardziej ze jego znajomy jest polawiaczem ostryg a ja jestem wielkim ich smakoszem. Mimo ze bylo duzo alkocholu nikt sie nie upil a wszyscy rozeszli sie w swietnych humorach zyczac nam zdrowia i udanej dalszej podrozy. Gdy juz wszyscy pojechali zabralismy sie do konsumpcji podarowanych nam piwek bo lodowki nie mamy a grzechem byloby pozostawic ten czcigodny napoj na pastwe losu.