Zbyt ubogim slownictwem dysponuje aby opisac to niezwylke miejsce I wcale nie dziwi mnie to ze tak wielu ludzi decuduje sie odwiedzac to miasto a niektorzy robia wszystko aby tu zostac na zawsze. Tak zrobil ojciec mojej kolezanki (z ktora pracowalem w Dublinie) I po tym co mi powiedzial wynika ze byla to najlepsza decyzja w jego zyciu.W chwili obecnej posiada dwa bary i z tego co zauwazylem to swietnie mu idzie.Zaproponowal mi prace na ten czas kiedy bede czekal na Age wiec jestem bardzo podekscytowany. Nie wiem co dokladnie bede robil ale to teraz nie ma zadnego znaczenia.
Jestesmy tu dopiero dwa dni czuje sie tak jak bym tu mieszkal miesiac. Latwosc poruszania sie po miescie ,uprzejmosc mieszkancow i zroznicowanie geograficzne nadaje temu miejscu niemozliwego do opisania uroku. W samym centrum znajduje sie przepiekny park w ktorym mozna uciec od niemilosiernego upalu a dalej jest aleja przy ktorej usytuowaly sie liczne bary i restauracje w ktorych znalezc mozna ukojenie delektujac sie zimnym piwem (oczywiscie najlepiej lokalnym).Idac na zachod od parku trafimy na lokalny targ gdzie ilosc produktow powoduje zawrot glowy.Nie wiem dlaczego w wielu relacjach Granada wystepuje jako drogie miasto ale jak na razie stwierdzic moge ze wcale tak nie jest no chyba ze jeszcze malo widzialem. Mam zamiar wrocic tu za tydzien jak tylko odprawie Age do Polski i wtedy bede mogl napisac cos wiecej.
Dzisiejszy dzien przyniosl nam wiele dobrego,przedewszystkim Agi mama poczula sie lepiej, ja dostalem prace i znow zaczelismy sie szerzej usmiechac co jest niesamowicie pomocne. Adios