Do Kostaryki udalismy sie dlatego ze Aga z tamtad miala lot do Polski. Uzgodnilismy ze gdy tylko wsiadzie do samolotu ja wroce do Nicaragua i tam bede na nia czekal.
Podroz na lotnisko nie bylo zbyt skomplikowana bo szybko zlapalismy tira ktory lecial prawie ze az do lotniska wiec poszlo szybko. Jako ze czasu mielismy troche postanowilismy zatrzymac sie
troszke wczesniej aby odpoczac i zorientowac sie co w trawie piszczy.Gdy wysiadalismy w miasteczku Esperza nie mielismy pojecia ze spotka nas tyle ciekawych rzeczy.
Jak ze bylo juz po 4 tej po poludniu zaczelismy rozgladac sie za noclegiem ale wlosy nam deba stanely (i to nie tylko na glowie) jak uslyszelismy ceny za pokje. Najtaniej chcieli 28 usa i wcale Mariott to nie byl.
Zastanawiajac sie nad biwakiem gdzies w ustronnym miejscu poczulismy won pieczonego miesa
i tym samym postanowilismy napelnic nasze zoladki bo Age juz tak burczlo w brzuchu ze kierowca zastanawial sie czy przypadkiem cos sie nie dzieje ze skrzynia biegow.
Zamowilismy kurczaka z prawdziwego rozna bo opalanego drzewem i zaczelismy rozmawiac ze sprzedawca. Gilbert bo tak mial na imie mily Kostarykanczyk tez w przeszlosci duzo podrozowal i nawet zwiedzil kawal europy
wiec tematow mielismy wiele.Nie omieszkalismy takze zapytac go o miejsce na kamping a on zaproponowal nam nocleg. Co prawda w garazu na podlodze ale za darmo i mielismy pewnosc ze nie zmokniemy w nocy bo to sezon ulew
i czesto pada.Postanowilismy mu sie odwdzieczyc piwem co z wielkim entuzjazmem przyja. Sam rowniez postawil nam kilka .
Spedzilismy milo czas rozmawiajac z nim i jego dziecmi ktorzy bardzo ciekawi byli naszej podrozy. Przed pojsciem spac
wymienilismy sie adresami na Facebooku i goraco usciskawszy Gilberta ulozylismy sie grzecznie w garazu.O dziwo spalo sie nam dobrze jedyny minus byl ze nie bylo toalety a ja wypiwszy pare piwek wczesniej musialem z powrotem
napelniac butelki. Dobre ze Adze sie nie chcialo bo bylo by gorzej.
Pierwszy dzien w Kostaryce byl udany szkoda ze pozniej nie bylo juz tak fajnie ale o tym napisze pozniej.
Adios