I znowu zmiana klimatu!

Pomachawszy do Jezusa strzegacego wjazdu do Tunelu Chavin I ostatni raz spojrzwaszy na osnierzone szczyty porzegnalismy Park Huascaran z wielkim zalem.Chociaz szesc dni to stanowczo za malo na tak wspaniale miejsce udalo sie nam co nieco zobaczyc i przezyc.Oprocz wspanialych gor i jezior poznalismy troche zwyczaji tamtejszych mieszkancow oraz mielismy przyjemnosc doswiadczyc ich goscinnosci ktora jest ich jak mysle najwiekszym atutem. Bardzo spodobala sie nam malutka wioska San Marcos w ktorej zostalismy az dwie noce a to glownie dlatego ze zjezdzajac z San Luis do Huari Aga miala maly wypadek i pobila dosc mocno kolano co sprawilo ze nastepnego dnia prawie nie mogla nim ruszac.Podjechalismy co prawda do San Marcos gdyz to bylo z gorki ale o dalszym pedalowaniu nie bylo mowy tym bardziej ze kolejny etap byl calkowicie pod gore i to tega.W miasteczku jest spora oferta noclegowa a i miejscowych specjalow jak pieczona baranina nie brakuje .Szwedalismy sie wiec cale dwa dni nadrabiajac utracone kilogramy jakie stracilismy przez ostatnie dni i modlilismy sie aby kolanko szybko wrocilo do formy. Powiem wam ze widzialem caly upadek i wygladalo to naprawde groznie bo o maly wlos i Aga wypadla by za droge a to moglo sie skonczyc powazniejszymi konsekwencjami.Droga byla bardzo kamienista i bylismy juz zmeczeni i w pewnym momencie Aga najechala na duzy kamien ktory podbil przednie kolo do gory co bylo powodem utraty kontroli.Na szczescie po trzech dniach wszystko wrocilo do normy z czego jestesmy bardzo zadowoleni.
Ostatnia noc przed opuszczeniem parku spedzilismy w miasteczku Chavin w ktorym znajduja sie ruiny upamietniajace dawna kulture Ludu Chavin datowana na 1500 lat przed nasza era.Cala strefa archeologiczna jest niewielka i w zaledwie kilka godzin mozna obejrzec wszystko to co po nich sie zachowalo.Wstep dla doroslych to zaledwie 3 dolary a posiadacze kart studenckich moga zwiedzac to miejsce za polowe tej sumy.
Wyjechalismy wczesnie rano aby uniknac samochodow gdyz droga do tunelu jest w zlym stanie a szaleni kierowcy wcale nie przejmuja sie rowerzystami i pedza na zlamanie karku wznozac w gore tony pylu ktory nie tylko uniemozliwia widocznosc ale i oddychanie. I tak nic tonie dalo ze zerwalismy sie o 5 tej rano i juz o 6 stej siedzielismy na rowerach ,zanim dojechalismy do tunelu(33 kilometry w gore na wysokosc 4516 metrow)bylismy biali jak balwany od kurzu a miedzy zebami trzeszczal nam piasek. Na szczescie po drugiej stronie czekal nas piekny asfalt az do samego Catac a droga wila sie wsrod gorskich lak na ktorych wypasane byly stada barnow,krow ,koni etc etc .
Po drodze zatrzymalismy sie na maly lunch nad pieknym jeziorem i podziwiajac widoko dookola wspominalismy to co do tej pory widzielismy i przezylismy. Tuz przed sama wioska gonila na watacha psow i cale szczescie ze mielismy z gory bo nie wiem czy choc kawalek spodni by na nas pozostal. W Catac nie bylo problemu ze znalezieniem taniego Hostelu(7 usd za pokoj) bo jest ich tu kilka choc w zadnym Wi Fi nie doswiadczycie ale przeciez i bez tego jakis czas mozna przezyc.Nastepnym naszym celem jest Lima do ktorej mamy zamiar dotrzec w ciagu 4 dni chociaz nie jestem tego az taki pewien bo droga wyglada na dosc trudna ale to sie okaze w praniu.Adois

Zdjęcia (55)

Komentarze (2)