`Polski “Antyk” w Sercu Peru
Za Kazdym razem kiedy mamy zamiar jechac do ogromnych skupisk ludzkich lub jak to urbanisci by okreslili Metropoli mam leki,obawy nie przespana poprzedzajacawyjazd noc I w ogole jakis taki zozstrzesiony jestem.Wiele razy juz to powtarzalemi jeszcze raz powtorze NIE Cierpie Wielkich Miasta a najbardziej nie znosze poruszania sie po nich.Jednak postanowilismy sobie juz dawno temu ze bedac w danym kraju musimy odwiedzic jego stolice i jak dotad planu sie trzymamy.
Do Limy wjechalismy dosc wczesnym popoludniem bo juz o 15 stej bylismy w samym centrum. Kosztowalo nas to nadwyrezeniem miesni szyji,karku,niemal ze nie odwracalnym wytrzeszczem oczu i o malo nie rozerwanym pechezem moczowym. Jazda w Limie na rowerze jest kaskaderskim wyczynem zarezerwowanym dla tych ktorym juz za bardzo na zyciu nie zalezy lub dla poszukiwaczy emocji windujacych wskaznik poziomu adrenaliny do ostatniej kreski.Aby jakos tu sie poruszac nalezy ciagle wymuszac pierszenstwo bo nikt ot tak sobie nikogo nie przepusci.W dodatku rowerzysta jest powodem do zartow ze strony zmotoryzowanych i czesto podjezdzaja tak blisko ze nieraz w swoim lusterku moglem policzyc ilosc zmarszczek na twarzy kierowcy mini busa lub innego pojazdu ktory potencjalnie moglby przeniesc mnie w mgnieniu oka do krainy wiecznych lowow.Jakos jednak udalo sie nam przezyc choc powiem szczeze ze na sama mysl wyjazdu z tad zimne poty mnie oblewaja.
Jak by tego bylo malo nie moglismy znalezc zadnego hostelu w rozsadnej cenie ani zadnej toalety a siusuc nam tak sie chcilo ze Aga dostala czkawki a jak sciskajac kolana chyba przygniatlem nieco swoje diamenciki bo zaczalem mowic piskilwym glosem. Juz prawie a poszedlbym za przykladem psa z rozczochranym ogonem ktory beztrosko zadarwszy noge przy budce z gazetami oddawal sie czynnosci o ktorej ja marzylem kiedy to za rogu wylonil sie przyjaznie wygladajacy Hostal.W dodatku cena nam odpowiadala a kiedyn okazalo sie ze i prywatna lazienka jest w pokoju radosci naszej konca nie bylo. Pozbywszy sie tego czego w nadmiaze mielismy od ok 2 godzin ruszylismy na pobliski bazar.Lima jest jednym wielkim targiem i doslownie wszedzie porozstawiane sa stragany i kramiki ze wszystkim tym co ludzkosc dotad wymyslila i wyprodukowla.Spora jak nie najwieksza czesc zajmuje sekcja gastronomiczna a wszystko wyglada tak apetycznie ze trzeba by miec konski apetyt i zoladek slonia aby choc po czesci tego wszystkiego skosztowac.
Mimo smogu,korkow,przerazliwych klaksonow samochodowych miasto ma duzo do zaoferowania i trzy lub nawet cztery dni spedzone tutaj na pewno pozbawione beda nudy. Muzea ,piekne parki,dosc ladne wybrzeze z niekonczacymi sie deptakami tuz przy samej plazy(Plaza jest kamienista i raczej kapac sie bym tu nie radzil ale widoki sa wspaniale) kramy z pamiatkami,pieknie utrzymane zabytkowe budowle(wiekszosc z nich wpisana jest na liste Unesco)bazary i przerazajaca ilosc restauracji powoduje ze zjezdzaja tu tlumy turystow z calego swiata czego. Rowerzystom polecam Lime z jednego waznego powodu.Na ulicy Emancipacion tuz przy Plaza Union jest chyba ze 20 sklepow z rowerami i akcesoriami do nich a wybor jest tak szeroki ze raczej nie ma mozliwosci abyscie nie znalezli tego czego szukacie.My uzupelnilismy kilka brakujacych czesci a reszte czasu poswiecilismy na zwiedzanie centrum oraz wybrzeza ktore zrobilo na nas ogromne wrazenie.
Na koniec bedzie najlepsze jak mysle a zarazem nawiaze to tytulu. Kazdy szanujacy sie podroznik nie wyrusza bez tego w swiat a kiedys byl to przyzad znajdujcy sie w kazdym domu i nawet tak wysoko zaawansowani technologicznie niemcy czy francuzi uzywali tego na codzien.Powoli wyparly te wspaniale urzadzenie bardziej nowoczesne sprzety ale ogolne dzialanie nawet tych najnowszych jest podobne. Musielismy kupic nowa bo zabrana z polski nam sie zuzyla a ta kupiona w ekwadorze okazala sie nie trwala i po 2 miesiacach musiala wyladowac w koszu. Jak na zlosc nigdzie w zadnym innym miasteczku czy miescie tego znalezc nie moglismy a wiekszosc ludzi wogole nie wiedziala o co nam chodzi co jeszcze bardziej wzbudzalo nasze niezadowolenie. Bez tego magicznego uzadzenia rosly nam koszta co bardzo zle wplywalo na nasze samopoczucia. Juz prawie stracilismy nadzieje bo po dwoch tygodniach poszokiwan ciagle nie moglismy tego namiezyc.Wszyscy mowili tak w Limie napewno to znajdziecie ale kiedy tu przyjechalismy dalej nikt nie wiedzial o co nam chodzi lub odsylano nas gdzies indziej mowiac ze tam napewno to bedzie. Dwa dni poszukiwan i dalej bez rezultatu az wreszcie starszy Pan z siwa broda ktory takie cuda jeszcze pamieta wzkazal nam miejsce gdzie owa rzecz porzadana przez nas jak zadna inna znajdowac sie mogla.Jak sie okazalo dziadek mial racje i po godzinie w reku naszym znajdowala sie piekna,blyszczaca,nowiutenka taka jak kiedys w kazdym internacie byla i taka o ktorej kazdy wiezien mazyl aby wiecej juz z zyletek nic nie konstruowac. Pewnie juz wiecie o co mi chodzi a wiedza przynajmniej ci ktorzy lat 30 lub troche wiecej maja. Jakby tego bylo malo grzaleczka wyprodukowana byla w Polsce i trafila do Limy aby i tu ludziom poprzez swoja prostote i niezawodnosc zycie ulatwiac mogla umilajac je przy okazji.Cieszac sie jak mlody harcerz z pierwszej finki sciskalem grzaleczke w reku jak by to sztabka zlota byla i juz nie moglismy sie doczekac jak to wrocimy do pokoju i zaparzymy caly dzbanek pysznej kolumbijsciej kawy ktorej to spory zapas ze soba zabralismy. Zapach wysmienitego napoju rozszedl sie po calym Hostalu a my delektujac sie kazdym lykiem wprowadzilismy sie w blogi nastroj co zaowocowalo decyzja o pozostaniu w tym Pieknym miescie jeszcze jeden dzien .Adios