Ostatni wpis dotyczacy tego niezwyklego kraju powstaje w La Paz w Boliwi gdzie obecnie sie znajdujemy, Tak sie zlozylo ze nie mialem okazji ani sposobnosci napisac go wczesniej wiec teraz nadrabiam zalegosci.
Bedzie o tym jak posmakowal nam ten kawalek swiata i nie skupie sie tu wylacznie na doznaniach kulinarnych choc z pewnoscia bedzie o tym spora czesc mojej wypowiedzi.
Zadko sie zdarza ze opuszczamy dany kraj z wielkim zalem bo zwykle nie mozemy sie doczekac co bedzie w nastepnym,Jak do tej pory zdarzylo sie to nam dwa razy.Raz w Indonezji a drugi raz jak wyjezdzalismy z Nicaragui no i teraz jest raz trzeci. Nawet pedaly w rowerze jakos krecic sie nie chcialy kiedy to musielismy przejechac na boliwijska strone.Oczywiscie nie wszystko nam sie w tym kraju podobalo i wielu rzeczy nigdy Peru nie wybacze ani nie zrozumiem ale i tak bylo wspaniale.
Jednym z najsmaczniejszych kaskow jest przyroda i kazdy kto tu przyjedzie z pewnoscia znajdzie cos dla siebie.Piekne gory,ciagnace sie kilometrami pustynie,dzikie plaze,niezbadana dzungla,jeziora,liczne gatunki ptakow i zwierzat potrawia na zawsze zapisac sie w pamieci i kuscic wspomnieniami do powrotu.Dalej na tym suto zastawionym stole znajdziemy zyczliwosc i otwartosc mieszkancow ktora pomagala nam w podrozy oraz ladowala pozytywna energia niezbedna do tego typu wypraw.Uwielbialismy gdy nas zaczepiano pytajac o pochodzenie,cel podrozy czy ot tak sobie aby zagadac. Nie mielismy im nawet za zle ze czesto udzielali nam niezbyt prezyzyjnych informacji na rozne tematy.Oczywiscie nie po to aby nam zycie utrudnic ale z czystej nie wiedzy a przeciez tu nie wypada powiedziec komus ze sie czegos nie wie to niegrzecznie tak odprawic goscia,lepiej jest powiedziec co kolwiek niz wcale.Nie wazne ze zamiast sklepu z rowerami bedzie sklad drutu kolczastego a zamiast pieknej asfaltowej drogi swiezo zaorane pole grunt ze sie staralismy a ze okazalo sie inaczej no coz moze i kiedys sklep z rowerami tam byl ale nowy dzierzawca zamienil go w miesny,przeciaz tak sie zdarza.Na poczatku troche sie wkurzalismy ale potem to tylko usmiech nam na twarzy wyrastal bo co innego moglismy zrobic.
Wisnienka na torcie (w naszym przypadku) byla peruwianska kuchnia ktora moim zdaniem tylko azjatyckiej ustepuje z reszta czesto i gesto widzielismy a raczej wyczuwalismy szczegolnie chinskie wplywy.Kazdy region mial cos innego do zaoferowania. Nad wybrzezem ktore ciagnie sie od samej gory do dolu kraju kroluja owoce morza i wszystko to co z nimi zwiazane.Prym wiedzie ceviche, Surowa ryba marynowana w soku z limonow lub gorzkiej pomaranczy podawana czesto w towarzystwie slodkich( lub zwyklych )ziemniakow,makaronu,lekko marynowanej(w soku z limonki) czerwonej cebuli ,bialego slodkiego sosu oraz opcjonalnie (np w okolicach Chimbote lub Piura na polnocy)wodorostow oczywiscie zawsze podawana jest do tego pikantna salsa ktora czasem powoduje bezdech.Oprocz tego samazone lub grilowane ryby,zupy rybne w ktorych czesto plywala cala lub polowa ryby,Duszone kraby,krewetki,smazone na glebokim tluszczu kalmary zwykle serwowane z bialym ryzem i swiezymi salatkami.Region morski obfitowal tez w owoce ktorych na kazdym targu bylo od zatrzesienia.Niektore z nich pierwszy raz na oczy widzialem takie jak Chirmoja(opis przy zdjeciu)lub owoce opuncji(pysznosci).W gorach i srodkowej czesci kraju wiecej jada sie mies i ziemniakow ktorych jest tu az 100 odmian (ja mysle ze wiecej)i prawie wszystkie gatunki znali i uprawiali ludzie za czasow inkaskich co bylo podstawa ich diety. Zajadalismy sie pieczona baranina,porcjami pysznej wolowiny w zupach i gulaszach ,grilowanymi lub smazonymi na goracym tluszczu kawalkami wieprzowiny.Pozniej sa sery owcze,kozie ,krowie,tluste,suche ,slone twarde .miekie podawane z miodem,smazone w oleju,w salatkach etc etc.No i slodycze a wnich moje ulubione Churros czyli racuchy nadziewane karmelem i smazone w glebokim oleju o kurcze malo nie zaslinilem klawiatury! Moglbym tak pisac i pisac ale najlepiej jak obejzycie zdjecia.
Bylo pikantne,slone slodkie ale bylo tez i kwasne ale coz jak cala gama to cala. Najbardziej nie posmakowalo nam podejscie ludzi do poszanowania natury lub jego calkowity brak.Pisalem o tym juz wczesniej i za kazdym razem jak sobie pomysle o tych stertach smieci ,zanieczyszczonych plazach ,jeziorach i przedmiesciach to az mnie skreca.Najgorsze jest to ze robia to wszyscy zarowno margines spoleczny jak i ludzie wyzej sytuowani bo nie raz widzialem pana w garniturze wyrzucajacego torbe foliowa przez okno swojej nowej Toyoty Land CruserStraszny to widok ze kraj ktory posiada takie dobra kulturowe i naturalne zaczyna tonac we wlasnych odchodach.Az boje sie pomyslec co tu bedzie dzialo sie za 20 lat jezeli jakis rzad tego nie powstrzyma.Majac nadzieje ze jednak znajdzie sie ktos taki kto uchroni ten niesamowity kawalek naszego globu przed smieciowa zaglada rzegnam sie z Peru ciagle majac w ustach smak rosolu baraniego jaki ostatni raz zjadlem tuz przed przejsciem na boliwijska strone.Adios
P.S Opisze tylko niektore dania i owoce bo wiekszosci nazw nawet nie pamietam a nawet gdybym chcial zapamietac to musialbym miec za miast mozgu procesor nad ktorym dopiero pracuja geniusze pod wodza pana Gates'a.