Maryla z pewnosia miala na mysli pociag ktory jedzie nie wazne gdzie ale do przodu. My wsiedalismy w wagony ktore mimo ze staly w miejscu zabraly nas w niesamowita podroz z tym ze calkowicie przeciwna do wskazowek zegara!
Gdybym wiedzial ze opuszczajac La Paz wypluje pluca to napewno wsiadl bym w autobus zamiast pchac obladowany jednoslad po gore o nie ludzkim stopniu nachylenia.Po 2 godzinach wzywania sil nadprzyrodzonych i o malo nie wkreconym jezykiem w przednia zebatke dotarlismy do El Alto(sasiad La Paz biedniejszy ale wyzej polozony paradoks haha w europie czy w stanach ten kto ma wiecej kasy buduje sie wyzej a tu jest odwrotnie) z kad mielismy juz dosc plasko ale pod wiatr. Od nastepnego wiekszego przystanku dzielilo na ok 500km wiec sprezac sie musielismy bo czasu zostalo nam juz nie wiele i za miesiac ameryke poludniowa bedziemy musieli niestety opuscic.
Ostatni tydzien w Boliwi spedzimy na zwiedaniu najwiekszego solnego jeziora na swiecie oraz wulkanow i innych atrakcji w Parku Eduardo Avaroa o ktorych napisze w nastepnej relacji.
Miasto Uyuni to wspaniala baza wypadowa do wiekszosci atrakcji na poludniu Boliwi takich jak zrodla termalne .kolorowe jezioro (przybierajace nieziemskie barwy ) wulkany etc etc.Wiekszosc turystow kieruje kroki do agencji gdzie juz za 100 usd mozna w ciagu 3 dni to wszystko zobaczyc my jednak postanowilismy to zrobic po swojemu.
Nie odlacznym pobytem w Uyuni jest wizyta na cmentarzysku pociagow gdzie zobaczyc mozna rdzewiejace od ponad 70lat parowozy ktore w czasach swietnosci ciagnely wagony obladowane wszelakimi dobrami mineralnymi w ktore te ziemie owczas obfitowaly a byly to cynk ,miedz,srebro ,zloto i potas. Gdy juz nie bylo co wozic wyladowaly trzy kilometry od miasta Uyuni tworzac nie lada atrakcje dla odwiedzajacych te rejony.Chcac w spokoju zrobic pare fajnych fotek najlepiej sie wybrac tam po poludniu bo wczesniej miejsce oblegane jest przez wyjezdzajacych na pustynie solna turystow i jest tak tloczno jak na centralnym o 7 rano. Warto tam zostac godzine lub dwie aby poczuc atmosfere minionej epoki.My zarezerwowalismy tylko na ten cel caly dzien co zaowocowalo pieknymi fotkami. Jutro wyruszamy na tygodniowa wyprawe z ktorej zdam szczegolowa relacje prawadopodobnie juz z Argentyny bo nie mysle ze dostep do internetu posrod dyszacych wulkanow miec bede.Zapraszam do galeri po nizej. Adios